Fascynacja Folkiem, czyli powrót do
korzeni kaszubskich...
"Kobiety w kaszubskich strojach ludowych"
wypalane na sklejce, więcej w zakładce REGIONALNY FOLK
W żuciu nastaje taki dzień kiedy
dojrzewamy do swojej przeszłości; dziedzictwa, korzeni.
W czasie młodzieńczego buntu uciekamy
od tradycji, by kiedyś wspominać i pukać się w głowię jakim
było się ignorantem nie słuchając babci co nam mówiła, czego
chciała nas nauczyć i co przekazać.
Urodziłam się w Gdyni można by powiedzieć, że w sercu Kaszub, lecz nic bardziej mylnego. Kaszubskiego nie rozumiem – niestety. Mimo, że moja babcia była rodowitą kaszubką i świetnie po kaszubsku mówiła. Ja należę do pokolenia kiedy folk był „niemodny”. W Gdyni gwara kaszubska się rozmydliła zwłaszcza z powodu migracji wielu ludzi z innych regionów polski.
Kiedyś jak ktoś mówił po kaszubsku to
oznaczało, że to „prosty chłop”, nie natomiast klasa
wykształcona. Nie było może z tego powodu widocznych represji i
szykanowania, lecz miało wpływ na to, że język ten w dużych
miastach zanikał. Kiedy ja chodziłam do szkoły podstawowej nie
było mowy o dodatkowym języku – regionalnym. Dziś jestem dumna i
szczęśliwa, że moje dziecko ma taką szansę, żeby języka
kaszubskiego uczyć się w szkole.
Mam nadzieję, że powrót do korzeni
regionalnych to nie chwilowa moda, lecz trwały proces, bo mamy być
z czego dumni. Chciałabym, żeby nadszedł taki dzień, że na
pomorzu będzie tak jak w górach. Kiedy wchodząc do
restauracji kelner, czy też kelnerka ubrana w strój ludowy
obsługiwać nas będzie mówiąc gwarą kaszubską. To są fantastyczne
klimaty, które powodują że nasz region jest wyjątkowy i może być
pięknym wspomnieniem dla turystów, ponieważ do dziś pamiętam jak
było w Zakopanem kiedy młodzi dumni ze swego
pochodzenia górale wpadali do knajpy i wyśpiewywali góralskie
pieśni licząc na syty napiwek.
Pragnę swoją twórczością złożyć
hołd regionowi kaszubskiemu i mam nadzieję, że wróci on do łask
nie tylko na sezon lecz na zawsze...
Pozdrawiam, A.C.